niedziela, 7 grudnia 2014

Gdzie ku**a te piloty!

Miernota bluzga mięchem aż uszy puchną.
Zwracam nieustannie uwagę, ale bez skutku. Nie ma znaczenia dla prostaka, że przy dzieciach nie powinno się używać brzydkich wyrazów. Nie dociera tłumaczenie, że nie wypada przy kobietach i dzieciach. Zero samokontroli i hamulców.

Pewnego dnia  miernota ubzdurał sobie, że syn zabrał pilota od kablówki do szkoły.
Dzwoni do mnie do pracy i wrzeszczy, że mu kur*a tak wpierd**i, że dupę będzie miał siną, że tak mu da w łeb, że krew poleci, i dalej w tym stylu.

Mówię, żeby poszukał dobrze w domu, bo pewnie oba piloty (i ten od telewizora i ten od kablówki) są gdzieś wciśnięte w fotel. Odpowiedź: Sprawdzałem już - nie ma!

A cała afera podobno dlatego, żeby puścić dwuletniej córce telewizję.
Tłumaczę, że telewizor można włączyć bez pilota - (Nie da się!), bajki można oglądać na komputerze, a tak w ogóle, to da się przeżyć jeden dzień bez telewizora.
Można przecież pójść do parku, do ogródka, pobawić się z dzieckiem... - miernota twierdzi, że nie da się...

Okazało się, że oba piloty leżały sobie przez cały ten czas wciśnięte między siedzenie a brzeg fotela, i cała ta afera, odgrażanie się, rzucanie mięsem i pomstowanie nie były potrzebne.
Czy miernota przyznał, choćby szeptem, że nie miał racji i niesprawiedliwie oskarżył dziecko?
Nie, miernota, we własnym mniemaniu, nigdy nie popełnia błędów...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.