czwartek, 19 lutego 2015

Uczynnym być...

W związku z planowanym zabiegiem u chirurga szczękowego, zapytałam męża czy mnie zawiezie na zabieg.

Zabieg miał być pod narkozą, więc nie mogłam pojechać sama, poza tym ktoś musiał się zaopiekować naszą dwuletnią córeczką.

Dowiedziałam się, że nie będzie brał dnia wolnego tylko po to, żeby mnie zawieźć do dentysty i że jak się umówię na sobotę to mnie zawiezie. Wiadomo, że u nas żaden dentysta, a tym bardziej chirurg nie pracuje w sobotę.

Ponieważ kolejny raz okazało się, że na męża nie mogę liczyć, umówiłam się na taki dzień, który pasował koleżance i to ona mi pomogła - zawiozła, przywiozła, zajęła się dzieckiem.

poniedziałek, 9 lutego 2015

Prostak

Młodsze dziecko położyło na bieżni szmatę do podłogi. Miernota chce skorzystać ze sprzętu, widzi szmatę, i zamiast odłożyć ją tam, gdzie zazwyczaj jest jej miejsce, ze złością rzuca ją na kanapę. Szmata ląduje na oparciu.

Na bieżni suszyła się też kapa na łóżko - też została byle jak rzucona w kąt.

Po skończonym bieganiu miernota idzie do łazienki. Najpierw rozlega się w całym domu:

- Ja pierdo*ę! - Okazało się, że syn nie starł podłogi. Jak widać, słownictwo prostaka nie obejmuje mniej wulgarnych sposobów wyrażania niezadowolenia.

Po chwili z zostaje wyrzucone coś, co po wylądowaniu na środku korytarza okazuje się być sweterkiem młodszego dziecka. Prostak nie odniesie ubranka dziecka do koszta z praniem, nie zostawi go też w łazience, skąd ja bym je zabrała i zaniosła do prania. Nie, miernota rzuci z wściekłością na środek korytarza.

Prostak nie sprząta po sobie. Na stole zostają zawsze okruchy chleba, kubek z niedopitą kawą, słoik po kiszonych ogórkach lub kapuście, ścierka, na której postawił gorący garnek z zupą - prostak nie uznaje podkładek pod gorące naczynia.