poniedziałek, 24 listopada 2014

Nie odwiozę dziecka do szkoły!

Miernota nigdy nie przepuści okazji, żeby komuś nie dokuczyć, nie dokopać, sprawić przykrość lub zawieść. W najprostszych sprawach nie można na nim polegać.

Pewnego dnia miał jechać do miejscowości odległej o mniej więcej godzinę jazdy. Miał tam być na 10.00 rano, więc stwierdził, że musi wyjechać o 8.00. Poprosiłam, żeby wyjechał o 8.05 i podrzucił dziecko do szkoły, którą otwierają o 8.10.

Następnego dnia rano krzątam się po domu z założeniem, że nie muszę syna odprowadzać do szkoły. Nagle, o godzinie 7.50, widzę przez okno, że miernota wyjeżdża spod domu!
Ani nie powiedział, że już jedzie, ani nie powiedział, że nie podrzuci syna do szkoły. Po prostu sobie pojechał.
Dzwonię do niego na komórkę i pytam, czy już jedzie do C. - miałam nadzieję, że może jedzie jeszcze po coś do sklepu, ale nie, olał nas na całego i sobie pojechał.

Niby nic, tylko, że było po deszczu, mokro i zimno, a ja musiałam na szybko wybierać się z domu z dwuletnią córką tylko dlatego, że miernocie nie chciało się, bo podrzucenie starszego dziecka po drodze do szkoły to taka niedogodność.

I żeby chociaż powiedział, że tego nie zrobi! Toż na obcych ludziach można bardziej polegać, bo normalni ludzie jak nie chcą, albo nie mogą to powiedzą, uprzedzą, a nie olewają i zostawiają na lodzie! Czy tak zachowuje się mąż i ojciec???

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.